Zalety przerzedzania

Przebieg pogody w ciągu ostatnich dwóch sezonów oraz tendencje na rynku jabłek sprawiły, że zabieg przerzedzania zawiązków staje się standardem w wielu gospodarstwach sadowniczych.

Odmiany jabłoni, których uprawia się coraz więcej ze względu na zapotrzebowanie rynku i opłacalność (Gala i sporty, Golden Delicious, Pinova, Red Delicious i sporty), przy sprzyjających warunkach do zawiązania owoców, wymagają co najmniej jednokrotnego przerzedzania, a czasami nawet dwuetapowego programu, aby uzyskać wysoki plon najwyższej jakości. Jeszcze 3–4 lata temu w okresie kwitnienia panowały bardziej skrajne warunki pogodowe (przymrozki, długotrwałe opady, śnieżyce). To powodowało, że sadownikom trudno było zdecydować się na przerzedzanie, nawet jeśli zawiązanie było na dobrym poziomie, nie mówiąc już o sytuacjach, gdzie plon był umiarkowany lub niski. Poprzednie dwa sezony pod tym względem były inne. Łagodna jak na nasz klimat pogoda w okolicach kwitnienia, brak przymrozków i ciepło sprawiły, że zawiązanie w zdecydowanej większości sadów było na bardzo dobrym poziomie. W przypadku odmian obficie plonujących i drobnoowocowych wręcz zbyt intensywne. Jeszcze kilka lat temu bardzo popularne było przerzedzanie ręczne. Obecnie koszty tego zabiegu są co najmniej dwu-, a nawet i trzykrotnie wyższe niż rozwiązania chemiczne. Wreszcie nowoczesne sortownice w obiektach firm handlowych lub grup producenckich są bezlitosne i kiedy sadownik otrzymuje rozliczenie sortowania, na którym tylko 50% jabłek zakwalifikowało się do klasy I, najczęściej decyzja jest jednoznaczna: od przyszłego sezonu przerzedzam wszystko! Dostępność preparatów do przerzedzania oraz łatwość pozyskania informacji na temat ich stosowania w tym przypadku może tylko ułatwić decyzję o przerzedzaniu.

Przerzedzanie wczesne

Pomimo tego, że są możliwości skutecznego przerzedzenia kwiatów, wciąż niewielka grupa sadowników z tego korzysta.

Przerzedzanie w tak wczesnej fazie daje wiele korzyści. Przede wszystkim eliminujemy część kwiatów w okresie kwitnienia. Im wcześniej się ich pozbędziemy, tym lepiej będą się rozwijały owoce (małe zawiązki) z pozostałych kwiatów. Ten zabieg ma również największy wpływ na ilość pąków kwiatowych i poziom plonowania w następnym sezonie.

Ograniczeniem tego zabiegu jest brak doświadczenia sadowników oraz obawa o niski plon po zabiegu lub wystąpienie przymrozku po nim.

Najbardziej znaną metodą jest parzenie kwiatów niezapylonych nawozem azotowym Tiosiarczanem amonu (AT S). Nawóz ten w odpowiednim stężeniu skutecznie uszkadza części generatywne kwiatów, przez co nie dochodzi do zapłodnienia i zawiązania owoców. Obecnie polecana jest dawka 12–15 kg/ha w niewielkiej objętości wody, tj. 250–300 l cieczy/ha. Pozwala to na szybkie wyschnięcie cieczy i uniknięcie ewentualnej fitotoksyczności liści. W praktyce doświadczeni sadownicy stosują ten zabieg najczęściej w odmianach drobnoowocowych (Gala, Szampion, Golden Delicious, Pinova), w pełni kwitnienia lub w drugiej połowie. Nierzadko niezbędne jest jego powtórzenie po 2–3 dniach. Warto zaznaczyć, że nawet jeśli nie uda się wystarczająco skutecznie przerzedzić kwiatów w tym trybie, to znacznie łatwiej będzie przeprowadzić korektę jednym z preparatów do późnego przerzedzania.

Benzyloadenina coraz lepiej znana

Z każdym sezonem późne przerzedzanie zdobywa coraz więcej zwolenników wśród sadowników. Decyzja o przerzedzaniu zawiązków o średnicy 10–12 mm jest dużo łatwiejsza i bardziej prawdopodobna niż wczesne metody. Producenci twierdzą, że jest to już bezpieczny moment, kiedy można oszacować zawiązanie, a jednocześnie nie ma groźby szkód przymrozkowych lub złego zawiązania.

Ważne jest, aby podjąć decyzję w odpowiednim momencie, ale nie za późno, ponieważ zawiązki o średnicy większej niż 12 mm coraz trudniej się przerzedzają, co nie znaczy, że w ogóle.

Preparaty oparte na benzyloadeninie, np. Globaryll, zawierają syntetyczne cytokininy, naturalne hormony roślinne. To właśnie one, w okresie intensywnych podziałów komórkowych w owocach, wpływają na różnicowanie się ich, faworyzując większe i silniejsze, a osłabiając pozostałe. Dlatego jest to bezpieczne rozwiązanie i nie ma obaw o nadmierne przerzedzenie.

Należy wiedzieć, że do optymalnego działania tych preparatów niezbędne są idealne warunki pogodowe, czyli ciepło podczas zabiegu oraz ciepło lub bardzo ciepło przez kolejne dni po zabiegu. Jeśli temperatura w tych dniach oscyluje między 20–25°C można liczyć na dobre efekty pod warunkiem, że zastosowana została odpowiednia dawka.

Jednym z istotnych czynników wpływających na skuteczność tego zabiegu jest wigor drzew oraz jakość zapylenia. Zawiązki na drzewach osłabionych, bez wigoru, przerzedzają się dużo trudniej niż na tych o dobrej kondycji. Z kolei zawiązki słabo zapylone, z małą ilością nasion, są dużo wrażliwsze na przerzedzanie niż te dobrze wykształcone z pełną ilością nasion.

Na podstawie dwóch ostatnich sezonów 2015 i 2016 można zdecydowanie powiedzieć, że skuteczność wykonywanych zabiegów benzyloadeniną wzrosła, ale również sadownicy bardziej otwarcie podchodzili do tego tematu, a z kolei dobrej skuteczności preparatów sprzyjała idealna wręcz pogoda w okresie ich stosowania.

Niestety, przerzedzanie jest tak precyzyjnym i indywidualnym zabiegiem, że nie da się przedstawić dokładnych zaleceń dla każdego sadu, jeśli chodzi o dawki. Doświadczenie jednak pozwala stwierdzić, że jeśli nie ma odpowiedniej pogody na benzyloadenię, to lepiej odłożyć zabieg w czasie o kilka dni i zastosować go nawet na większe zawiązki, a wtedy skuteczność będzie wyższa.

W przypadku odmian drobnoowocowych przy intensywnym zawiązaniu poleca się wyższą lub górną dawkę preparatu Globaryll – 1,3–1,5 l/ha. W przypadku przerzedzania odmian z grupy Jonagold albo Gala, Szampion, Golden, ale jako korekta po wcześniejszym zabiegu, poleca się niższe dawki – 1,2–1,3 l/ha.

Brevis na najtrudniejsze sytuacje

Korzystnym uzupełnieniem grupy środków do przerzedzania jest z pewnością – dość młody na rynku – preparat Brevis.

Sadownicy po raz pierwszy w sezonie 2016 mogli przekonać się, jak skutecznie przerzedza ten produkt i czym się charakteryzuje.

Pierwszy sezon wypadł pomyślnie i we wszystkich sadach, gdzie był zastosowany, efekty były bardzo dobre, a wręcz rewelacyjne.

Po zabiegu Brevis czasowo ogranicza fotosyntezę w roślinie, wskutek czego drzewa otrzymują mniej węglowodanów. Efektem tego jest wcześniejsze i intensywniejsze naturalne opadanie słabszych zawiązków. W skrajnie skutecznych przypadkach opad zawiązków jest tak intensywny, że sadownicy obawiają się o to, czy coś jeszcze na drzewie zostanie. Jednak podczas zbiorów okazuje się, że ilość i jakość owoców jest idealna i równie dobrze można zebrać 60–70 t/ha, ale jabłek najwyższej jakości.

Na dobrą skuteczność zabiegu Brevisem ma wpływ ilość światła podczas zabiegu, a zwłaszcza kilka dni po nim – im mniej światła, tym jeszcze niższa fotosynteza i większy opad zawiązków. Preparat jest efektywny w zakresie temperatur 15–25°C, co jest zdecydowaną korzyścią w porównaniu z benzyloadeniną.

Brevis skutecznie przerzedza zawiązki 6–8-milimetrowe, ale również 12–14-milimetrowe. Jednak w praktyce okazuje się, że ten wczesny zabieg może być zbyt silny, a ten późny niewystarczająco skuteczny. Dlatego przykłady zastosowania Brevisu w towarowych sadach w sezonie 2016 pokazują, że optymalną fazą są zawiązki o średnicy 8–12 mm.

W tej sytuacji polecana dawka to 1,1–1,5 kg/ha. Jeśli jest konieczność przerzedzenia większych zawiązków o średnicy 12–14 mm odmian Gala, Szampion, Pinova, polecana dawka Brevisu to 1,6–1,8 kg/ha. Należy pamiętać o wszystkich szczegółach technicznych dotyczących każdego z opisanych preparatów i łącząc je ze swoimi indywidualnymi okolicznościami w sadzie, wykorzystać optymalne rozwiązanie i cieszyć się plonami najwyższej jakości.

Robert Binkiewicz- Doradca Sadowniczy