Wapń w uprawie porzeczek – potrzebny jeszcze przed zbiorami

W uprawie roślin jagodowych na rynek deserowy, w tym między innymi porzeczek, obok dobrego plonowania bardzo ważna jest też wysoka jakość owoców, o tym żadnego plantatora przekonywać chyba nie trzeba. Problem w tym, że w tej „fabryce pod gołym niebem”nie jest to wcale łatwe do osiągnięcia, zwłaszcza w lata trudne pogodowo, kiedy uprawy narażone są na różne nieprzewidziane zdarzenia pogodowe (zwłaszcza te ekstremalne), tak jak miało to miejsce w tym sezonie. W tym roku nastąpiła bowiem „megakumulacja” wszystkich możliwych niekorzystnych czynników pogodowych: długa mroźna zima, roztopy dużych ilości śniegu, mocno opóźniona wegetacja, zimna wiosna połączona z intensywnymi opadami deszczu, podtopienia, gradobicia, burze czy wreszcie silne wiatry (wichury) uszkadzające pędy krzewów. O braku pszczół i pladze szkodników nie wspominając.

Konsekwencją nadmiernych opadów oraz podtopień i zalewów plantacji, było wypłukanie składników pokarmowych z gleby, a w wyniku tego, ich mniejsze lub większe niedobory. Doszło wówczas  zwłaszcza do wypłukania azotu, wapnia, fosforu oraz potasu. Na wielu plantacjach zdarzyło się, że wiosną nie można było ich uzupełnić poprzez zastosowanie nawozów granulowanych, a później – z uwagi na ciągłe deszcze – trudno było je uzupełnić także poprzez nawożenie dolistne (plantacje były zalane albo gleba była tak nasiąknięta wodą, że uniemożliwiało to wjazd ciągnika i opryskiwacza).

Przeprowadzane badania gleby i badania fluorymetryczne liści, wykazywały dosyć często niedobory składników, zwłaszcza azotu, wapnia, magnezu i mikroelementów.

Wapń w uprawie porzeczek

Pierwiastkiem, który w znaczącym stopniu decyduje o jakości owoców jest wapń. Wapń buduje ściany komórkowe roślin. Tworząc kompleksy z pektynami i celulozą, zwiększa stabilność i wytrzymałość ścian komórkowych oraz odporność organizmu na szkodliwe działanie czynników zewnętrznych (mechanicznych i biologicznych, jak np. ataki patogenów). Dzięki zawartości wapnia budowa tkanek jest stabilna.

Pierwiastek ten odpowiedzialny jest za jędrność i trwałość owoców. Jest składnikiem enzymów oddechowych, co także przekłada się na jakość już zebranych owoców – przy niskiej zawartości wapnia owoce intensywniej oddychają, bardzo szybko tracą turgor. Wysoka zawartość wapnia w owocach sprawia więc, że lepiej się one przechowują. Uszkodzenia będące wynikiem niedoborów wapnia w roślinie są rezultatem zniszczenia ścian komórkowych, spowodowanym zwiększoną przepuszczalnością tkanek i zaburzeniem funkcji komórkowych.

Na pobieranie wapnia przez rośliny wpływ ma wiele czynników. Jednym z nich jest przebieg pogody, zwłaszcza wiosną. Niskie temperatury i intensywne opady deszczu na początku wegetacji ograniczają rozwój i aktywność systemu korzeniowego, a tym samym i pobieranie tego pierwiastka z gleby. Podobnie dzieje się w okresach suszy – zahamowaniu ulega wówczas nie tylko pobieranie wapnia, ale także jego transport do liści i owoców.

Słaby kompleks sorpcyjny, obecność w glebie antagonistycznych wobec wapnia pierwiastków oraz niskie pH gleby, także niekorzystnie wpływają na pobór wapnia przez korzenie. Ekstremalny przebieg warunków pogodowych, brak owadów zapylających na plantacjach w czasie kwitnienia i stosunkowo mało dni słonecznych w czasie wegetacji, w naturalny sposób nie sprzyjały więc w tym roku budowaniu jakości owoców.

Zalecenia nawożenia dolistnego wapniem

Dlatego w tym momencie – owocowania porzeczek, jeszcze przed zbiorami, należy zwrócić baczną uwagę na możliwość szybkiego dostarczenia roślinom łatwo przyswajalnego i szybko działającego wapnia, pozakorzeniowo przez liście, po to aby wzmocnić owoce, by nie ulegały uszkodzeniom spowodowanym wysoką temperaturą i silnym nasłonecznieniem i aby nie były uszkadzane mechanicznie podczas zbiorów, pakowania i transportu.

Dlatego warto zastosować jeszcze dolistny nawóz wapniowy z biostymulacją – Fertileader Elite. Zawiera on w swoim składzie: N – 131 g/l, K – 88 g/l, Ca – 177 g/l i B – 1,5 g/l, a także kompleks biostymulujący Seactiv z wyselekcjonowanych alg morskich, w skład którego wchodzą: glicyna-betaina, IPA, aminokwasy. Kompleks ten wpływa na szybką dostępność dostarczanych składników pokarmowych oraz ich aktywny transport w roślinie, podnosi odporność roślin na stresy oraz ich wydajność (plonowanie). Ale oprócz wpływu na wielkość plonu, wpływa także na jego jakość.

Warto też zwrócić uwagę na rolę samego kompleksu biostymulującego w roślinie: glicyna-betaina wykazuje działanie antystresowe, intensyfikuje fotosyntezę, korzystnie wpływa na wzrost i rozwój systemu korzeniowego przez efekt podobny do działania cytokinin. IPA (Isopenthyl-Adeniny) przyśpiesza pobieranie składników pokarmowych przez roślinę oraz transport składników pokarmowych i asymilatów w roślinie, a zawarte w preparacie aminokwasy gwarantują najszybsze wnikanie do rośliny składników pokarmowych, w szczególności mikroelementów, a dodatkowo są budulcem dla białek i enzymów (nic się nie marnuje).

Ponieważ cząsteczki niektórych aminokwasów są bipolarne, tzn. mają obojętny ładunek, łatwiej i szybciej przenikają one do wnętrza rośliny przez skórkę, organizm rośliny prawie nie wydatkuje przy tym energii na ich pobranie. Składniki tak „przetransportowane”, już po kilku godzinach są w pełni wykorzystywane przez roślinę. Można powiedzieć, że jest to najszybszy na dzisiaj transporter (transmiter) dla składników pokarmowych.

Patrząc całościowo na kompleks biostymulujący i składniki pokarmowe, można powiedzieć, że omawiany nawóz jest złożonym preparatem, który funkcjonalnie pełni rolę: nawozu (odżywki) dostarczającej składniki pokarmowe, antystresantu, ukorzeniacza poprawiającego funkcjonowanie systemu korzeniowego i związku kompleksującego składniki pokarmowe w formie aminokwasów. Cztery w jednym, czyli coś więcej niż tylko nawóz dostarczający roślinom składniki pokarmowe.

Patrząc na przebieg warunków pogodowym w tym roku, można powiedzieć – dzisiaj same składniki pokarmowe to za mało, roślinom potrzeba  także czegoś więcej „do życia”. Nie tylko odżywiajmy rośliny, ale dodatkowo stymulujmy je do rozwoju, bo bardzo im tego potrzeba, zwłaszcza teraz w te „tropikalne” upały jeszcze przed zbiorami.

dr Maciej Sroczyński