Parch jabłoni – zwalczanie "na zakładkę"

parch jabłoniW ochronie przed parchem jabłoni, szczególnie w regionach o intensywnej produkcji sadowniczej, obserwuje się coraz częściej tendencję do zmiany programu o charakterze interwencyjnym na zapobiegawczy. Z pewnością jest to związane z wyższą skutecznością tego drugiego, ale pociąga za sobą konieczność wykonywania większej liczby zabiegów i w coraz krótszych odstępach.

Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu sadownicy chętnie wykorzystywali do ochrony przed parchem preparaty interwencyjne. W tamtym okresie pojawiły się nowe substancje chemiczne (difenokonazol, triadimenol, flusilazol), które dawały możliwości skutecznej ochrony przy zminimalizowaniu liczby niezbędnych zabiegów.

Standardy w zwalczaniu parcha

Szczególnie w dużych gospodarstwach pozwalało to na ograniczenie kosztów ochrony. Niestety, obecnie mamy sytuację, gdzie w regionach intensywnej produkcji sadowniczej stosowanie preparatów interwencyjnych ogranicza się do niezbędnego minimum.

Przyczyn tego zjawiska jest kilka. Podstawowa to wysokie wymagania pogodowe podczas i po zabiegu (wysoka temperatura i wilgotność). W praktyce okazuje się, że ten czynnik ma decydujący wpływ na skuteczność zabiegów preparatami z tej grupy. Wiosną często temperatura oscyluje na poziomie 10 st. C, co utrudnia znacząco podjęcie decyzji o zabiegu – wskutek czego jest on wykonywany zbyt późno od wystąpienia infekcji lub w zbyt niskiej temperaturze.

W lata „parchowe” sadownicy nadużywają preparatów interwencyjnych, a w sytuacji wystąpienia plam starają się je nimi wyniszczać. W wyniku tego w niektórych regionach sadowniczych stwierdzono niższą wrażliwość patogenu na wyżej wymienione substancje. Od tego czasu, aby ograniczyć do minimum ryzyko powstania odporności, zaleca się stosowanie tych produktów wyłącznie w mieszaninach z preparatami kontaktowymi, co niestety podwyższa koszty zabiegów.

parch zwalczanie na zakłądkę i na kanapkę

Powrót do korzeni

Wobec powyższego najczęściej polecany obecnie program to typowo zapobiegawczy. Produkty o takim działaniu reprezentują głównie dwie substancje aktywne: kaptan i ditianion. Uzupełniająco również mankozeb, tiuram. Produkty te są łatwe w stosowaniu, nie ma reżimu temperaturowego, a w zwalczaniu parcha działają przed infekcją, w trakcie i tuż po jej wystąpieniu, ale przed skiełkowaniem grzybni do tkanki.

Najważniejszą zasadą programu zapobiegawczego są regularne zabiegi, co 4–5 dni, oraz zabiegi wykonywane tuż przed zapowiadanymi opadami deszczu, co wiąże się z wysiewem zarodników workowych oraz wystąpieniem infekcji, a w efekcie zakażenia. Istotnym elementem tego typu programu jest intensywny przyrost  tkanki roślin w fazie zielony/różowy pąk – kwitnienie, czyli w okresie największego zagrożenia ze strony parcha.

W tym czasie zazwyczaj występują najsilniejsze wysiewy askospor oraz infekcje. Dlatego czasami może dojść do sytuacji paradoksalnej, kiedy odstęp między zabiegami zapobiegawczymi wyniesie tylko 2–3 dni. Ale jeśli jest to uzasadnione, to nie ma się co sugerować tak krótkim odstępem i zabieg wykonać.

Są to tzw. zabiegi „na zakładkę”. Zabiegi te wykonuje się, by mieć pewność, że wszystkie nowo przyrośnięte części roślin są skutecznie zabezpieczone. Przyczyn  może być kilka i są one jak najbardziej uzasadnione:

  • zapowiadane intensywne opady deszczu po dłuższym okresie suchej i ciepłej pogody, które mogą spowodować silny wysiew oraz infekcję;
  • zabieg przerywający infekcję: gdy wystąpiła infekcja, a na następne dni zapowiadane są kolejne opady;
  • bezpośrednio po infekcji, gdy brak minimalnej temperatury do zastosowania preparatu interwencyjnego;
  • bezpośrednio po infekcji, gdy jest prawdopodobieństwo zmycia preparatu.

Infekcje parcha podczas rosy

Nie zapominajmy również o innym, nie mniej istotnym zagrożeniu w postaci rosy. Występujące nocne i poranne rosy, którym towarzyszą pogodne dni, w okresie największego zagrożenia ze strony choroby, zdecydowanie powodują wysiewy zarodników oraz infekcje.

Niestety, przez część producentów jest to bagatelizowane, a później winy szuka się w różnych innych elementach. Stąd kolejne uzasadnienie częstych zabiegów zapobiegawczych, nawet w okresie bezdeszczowym.

Potwierdzają to rzadkie przypadki wystąpienia plam parcha na najmłodszych w tym czasie niezabezpieczonych listkach, pomimo wykonywania regularnych zabiegów zapobiegawczych.

„Pompowanie liści” a ochrona przed parchem

W ostatnim czasie zdarza się, że nawet w sadach o najwyższej agrotechnice i bezbłędnym programie ochrony przed parchem występują minimalne porażenia liści. Z czego może to wynikać?

Otóż nie jest nowością, że od jakiegoś czasu dostępnych jest wiele nawozów, biostymulatorów, fitohormonów polecanych do stosowania praktycznie od momentu pojawienia się pierwszych części zielonych na roślinie, mających na celu poprawę kondycji, fotosyntezy, lepszy rozwój liści itp. Sadowników nie trzeba już przekonywać o skuteczności i pozytywnym wpływie tych produktów na prawidłowy rozwój i plonowanie, więc chętnie je stosują. Efektem tego jest jeszcze szybszy, intensywniejszy przyrost nowych, rozwijających się liści, ale również błyskawiczny przyrost już istniejących.

Co za tym idzie – kolejny argument na jeszcze częstsze zabiegi zapobiegawcze, szczególnie w okresie największego zagrożenia – może nawet o jeden dzień krótsze odstępy… Tak czy inaczej, w obecnej sytuacji silnej presji patogenu Venturia inaequalis, w regionach o mocno skoncentrowanej produkcji sadowniczej, nadal uzasadniony wydaje się intensywny program zapobiegawczy, czasami nawet „na zakładkę”. Niektórzy sadownicy twierdzą, że „…lepiej wiosną wykonać 1–2 zabiegi na wyrost, niż latem wypalać parcha…”. I te słowa mają swoje odzwierciedlenie w praktyce.

Polecane artykuły:

magazyn doradca sadowniczy