Owocówka powraca!

Każdy rok w uprawach sadowniczych jest inny i za każdym razem inne zagrożenia dominują w naszych sadach. W minionym sezonie niewielkie opady i krótkie okresy zwilżenia liści nie sprzyjały rozwojowi parcha jabłoni. Natomiast przedłużające się okresy suchej i słonecznej pogody dawały idealne warunki do rozwoju mączniaka jabłoni. Stymulowały też rozwój szkodników.

Podczas sezonu 2016 sady były atakowane przez niezliczone ilości mszyc. Szkodnik ten w dużym nasileniu powodował wyraźne straty w plonie. Dynamicznie rozwijały się również różnego rodzaju roślinożerne motyle. Wśród wielu gatunków zwójkówek największe uszkodzenia owoców wywoływała owocówka jabłkóweczka. Wielu plantatorów przegrało w minionym sezonie batalię z tym szkodnikiem. Dlaczego tak się stało?

Prawdziwa epidemia

Można powiedzieć, że przez ostatnie kilka lat owocówka jabłkóweczka była w uśpieniu. Większe szkody powodowały zwójki bukóweczka i siatkóweczka. Przyzwyczailiśmy się do tego, że motyle owocówki jabłkóweczki występują w sadach w dwóch intensywnych pokoleniach i wystarczą dwa zabiegi, by skutecznie ją zwalczyć. Owszem, jeszcze kilka lat temu tak właśnie było. Jednak monitoring lotów pokazuje, że sytuacja ta zmienia się diametralnie. Być może winne są temu lekkie, bezmroźne zimy i ciepłe lato. Może zawiniły niskie opady deszczu wiosną. Nikt dokładnie nie zna przyczyny, ale loty motyli owocówki trwały w minionym sezonie od początku czerwca aż do końca sierpnia. Także w tym roku można było zaobserwować dwa wyraźne wzrosty liczebności tego szkodnika, które można by uznać za typowe piki pierwszego i drugiego pokolenia. Jednakże oprócz tego we wszystkich monitorowanych lokalizacjach pułapki feromonowe zapełniały się motylami zarówno przed, jak i po terminie lotów drugiego pokolenia. W związku z tym praktykowana od lat strategia ochrony stała się niewystarczająca. Warto się więc zastanowić nad rozwiązaniem tej sytuacji w przyszłym sezonie.

Fotopułapki i właściwe preparaty

Podstawą ochrony oczywiście jest monitoring. Dobrym narzędziem w tym przypadku są fotopułapki, do których każdy może mieć dostęp na stronie internetowej www.itrap-polska.pl. Nic jednak nie zastąpi wywieszenia pułapek feromonowych we własnym sadzie. Na dynamikę lotów motyli ma wpływ tak wiele czynników, że w poszczególnych kwaterach rozbieżności lotów mogą sięgać nawet kilku dni. Kolejną kwestią jest dobór preparatów. Do zwalczania szkodliwych motyli powinniśmy używać środków skierowanych typowo przeciwko tej grupie. Wciąż kilka neonikotynoidów ma w etykiecie rejestracyjnej zapisane zwalczanie owocówki jabłkóweczki. Są to jednak preparaty uniwersalne, a ich skuteczność w zwalczaniu tego szkodnika jest niewystarczająca. Rynek oferuje wiele dobrych preparatów z różnych grup chemicznych, dzięki którym można ułożyć szczelny program ochrony, uwzględniając strategię antyodpornościową. Analizując sytuację z ubiegłego sezonu, wynika, że aby skutecznie ochronić sad przed zwójkówkami, należało wykonać około pięciu zabiegów.

Ochrona na zakładkę

Pierwsze intensywne loty miały miejsce na przełomie maja i czerwca. To właśnie pierwsze dni czerwca były odpowiednim momentem na zastosowanie dobrych i skutecznych preparatów takich jak Coragen. Tak zwane drugie pokolenie pojawiło się z początkiem lipca. W tym czasie konieczny był drugi mocny zabieg z wykorzystaniem np. środków Rumo i Steward. Okres pomiędzy tymi dwoma zabiegami był jednak zbyt długi, by oczekiwać pełnej skuteczności. Aby ochrona była szczelna, zwalczanie należy wykonywać w okresach nie dłuższych niż trzy tygodnie. Dobrym rozwiązaniem okazała się tegoroczna nowość, czyli Imidan 40 WG. Nowa substancja czynna, fosmet, pozwala na rotację środków z różnych grup chemicznych. Jest on więc idealnym preparatem, dzięki któremu można prowadzić pełną ochronę bez obaw o uodpornienia. Preparat ten warto stosować w sezonie dwukrotnie, także w sierpniu, pozostawiając wciąż do wykorzystania w ostatnim zabiegu przedzbiorczym insektycyd o najkrótszej karencji, czyli Affirm.

Adiuwant i zakwaszacze

Pamiętać należy również, że większość z powyższych preparatów to środki kontaktowe i do pełnej ich skuteczności potrzebne jest dokładne pokrycie cieczą roboczą całej powierzchni rośliny. Konieczne jest więc dodanie do sporządzanej mieszaniny adiuwantu, np. Flippera, który nie tylko zmniejsza napięcie powierzchniowe cieczy, ale również niejako zaciąga ją nawet w miejsca bezpośrednio nieopryskane. Warto także zadbać o obniżenie pH cieczy roboczej za pomocą preparatów zakwaszających, takich jak np. Activ 5 czy Rosafos. Nie wiemy, jaki będzie rozwój szkodników w nadchodzącym sezonie, ale zawsze warto czerpać z doświadczeń lat ubiegłych, tak by plony chronić jak najefektywniej.

Komentarz eksperta

Krzysztof Kwiatkowski Doradca sadowniczy Agrosimexu

Nawet najlepszy preparat nie będzie działał w nieskończoność, szczególnie w okresie intensywnego wzrostu zarówno pędów, jak i owoców. W związku z nieregularnymi lotami szkodników należy prowadzić ochronę na tzw. zakładkę.

 

Justyna Warda