Nawadnianie i fertygacja. Potrzebne czy konieczne?

instytut ogrodnictwaRozmowa z prof.dr.hab. Waldemarem Trederem z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach.

Agnieszka Cecota: Prowadzi Pan doświadczenia z zakresu nawadniania sadów. Jakie są obserwacje?

Prof. dr. hab. Waldemar Treder: Drzewa sadzone na podkładkach karłowych mają bardzo płytki system korzeniowy. Duże zagęszczenie powoduje dodatkową konkurencję, natomiast w uprawie jagodowych już tydzień suszy wpływa negatywnie na rośliny, na drzewach efekty widoczne są po dwóch tygodniach. Chcąc uzyskać wysokie plony dobrej jakości, sadownik nie może pozwolić, by główny czynnik kształtujący plon, jakim jest zawartość wody w glebie, był oddany w ręce losu.

Przebieg pogody oraz nasze warunki klimatyczne wykazują konieczność nawadniania nawet w latach przekropnych lub takich, w których suma opadów jest wyższa od średniej z wielolecia. Przypomnijmy miniony sezon 2013, kiedy to jeszcze na początku lata na Mazowszu, Podkarpaciu, a nawet w południowej Wielkopolsce wydawało się, że rok będzie bardzo mokry. Bilans wodny był dodatni, opady miały przewagę nad parowaniem (maj). W dalszej części lata okazało się, że wystąpiły duże niedobory opadów. Rok 2013 przejdzie do historii jako mokry na początku wegetacji, a suchy latem i jesienią. Patrząc na średnią ilość opadów, nie będzie się wyróżniał z wielolecia. Jednak pamiętamy, jak bez nawadniania cierpiały nasze uprawy.

A.C.: Co przemawia za stosowaniem fertygacjiw sadach?

W.T.: Uprawiając rośliny o płytkim systemie korzeniowym, w dużym zagęszczeniu, musimy je nawadniać w okresie suszy. W zwilżanej strefie gleby intensywnie rozwijają się korzenie, pobierane są z tego obszaru składniki pokarmowe. W miejscach, gdzie gleba jest sucha, pobieranie jest znacznie ograniczone.

Nawadniając, rozcieńczamy stężenie makro i mikroelementów zawarte w roztworze glebowym, co pozwala roślinom na intensywne ich pobieranie, konsekwencją czego jest ubytek składników mineralnych z tej strefy. Trudno jest uzupełnić składniki tylko w strefie, gdzie dociera woda. Jedynym sposobem jest podawanie składników mineralnych przez system nawodnieniowy.

Fertygacja jest „złem koniecznym”. Dlaczego złem? Bo to dodatkowy zabieg, którym trzeba się zajmować, używane są nawozy lepszej jakości, przez co droższe. Konieczna, bo przyzwyczajamy rośliny, że w pewnej strefie wzrostu ich korzeni jest woda i są składniki mineralne.  Jeżeli nie uzupełniamy tych składników, to rośliny zaczynają reagować obniżeniem dynamiki wzrostu i gorszym plonowaniem.

A.C.: Jakie systemy nawadniania i fertygacji są najskuteczniejsze w sadach?

W.T.: System nawodnieniowy musi być dopasowany do technicznych możliwości gospodarstwa, m.in. wydatku źródła i jakości wody. Czynniki te decydują, czy możemy zainwestować w deszczownie, system minizraszania czy też nawadnianie kroplowe.

System deszczowniany wymaga wydajnego źródła wody. Może być wykorzystany nie tylko do nawadniania, ale także ochrony sadu przed wiosennymi przymrozkami. Deszczowanie utrudnia pracę w sadzie – nie możemy wykonywać działań, kiedy jest uruchomione. Jazda ciągnikiem powoduje powstawanie kolein. Zwiększa się ryzyko wystąpienia infekcji parcha.

Minizraszacze podają wodę pod koronami, potrzebują wydajnego źródła wody. Minizraszanie jest świetnym rozwiązaniem dla sadowników, których woda ma dużą zawartość żelaza.

Nawodnienie kroplowe jest jednym z najpowszechniej stosowanych systemów nawodnieniowych w Polsce. Pozwala ono na oszczędzanie wody, szczególnie w młodych sadach.

Co do fertygacji przy minizraszaczach i nawodnieniu kroplowym – nie ma problemów z precyzyjnym podaniem odpowiednich dawek, natomiast przy deszczowniach pojawia się pytanie, czy chcemy, by nasze nawozy trafiały też w pasy międzyrzędzi (murawy)?

A.C.: Jakie są najczęściej popełniane błędy podczas nawadniania i fertygacji?

W.T.: Już podczas instalacji brakuje przemyślenia, jaką maksymalną liczbę zaworów możemy zaprojektować w naszym gospodarstwie. Na potrzeby wodne roślin, poza warunkami atmosferycznymi, wpływa ich wielkość oraz specyficzne cechy gatunkowe lub nawet odmianowe.

Nie zawsze jednak możemy zaprojektować tyle samo zaworów systemu nawodnieniowego, ile jest jednorodnych kwater w sadzie. Liczba zaworów w systemie nawodnieniowym wpływa na wielkość maksymalnej dawki wody, którą możemy podać roślinom w ciągu doby. Musimy tak planować instalacje, aby mieć możliwość zapewnienia dziennych potrzeb nawadniania. Jesteśmy tu ograniczeni wydajnością źródła wody, wydajnością instalacji i długością doby (24 h). Jeżeli więc mamy zastosować określoną dawkę wody na powierzchnię, to czas nawadniania każdej kwatery jest determinowany przez wydajność instalacji.

Często spotyka się zbyt mały wydatek źródła wody dla zbyt dużych powierzchni, złe dobranie pompy w stosunku do wydajności źródła wody i potrzeb instalacji nawodnieniowej, stosowanie zbyt dużych jednorazowych dawek wody. Konsekwencją tego jest „zalewanie” systemu korzeniowego i wymywanie mobilnych składników (np. azotu) poza strefę korzeniową roślin. Zdarzają się przypadki, że w sadach, w których są niezbyt solidne słupki, silne wiatry pod koniec lata potrafią położyć zbyt obficie nawadniane drzewa. Przy fertygacji brakuje doświadczenia sadownikom i doradcom. Często eksperymentują, nie zawsze z dobrym efektem.

A.C.: Gdzie można uzyskać profesjonalną pomoc, by uniknąć błędów przy fertygacji i nawadnianiu?

W.T.: Pomoc można uzyskać poprzez zapoznanie się z literaturą oraz aplikacjami obliczeniowymi zawartymi w serwisie nawodnieniowym Instytutu Ogrodnictwa: www.nawadnianie.inhort.pl. Umieszczone są tam artykuły i publikacje naukowe poświęcone nawadnianiu i fertygacji. Można obliczyć wydajność instalacji, potrzeby wodne roślin, jak też dobrać optymalną liczbę zaworów dla określonej uprawy i instalacji nawodnieniowej.

W tym roku prowadzony był przez Agrosimex Klub Fertygacyjny. „Klubowiczom” proponowano indywidualne programy fertygacji uzależnione m.in. od analiz zawartości makro- i mikroelementów w roztworze glebowym. Pozwoliło to na bieżąco dopasowywać dawkę i stężenie nawozów do aktualnych potrzeb roślin.

A.C.: Dziękuję za rozmowę.